Menu główne

piątek, 17 października 2014

Grand Teton National Park, Wyoming

Tyle gatunków dzikich zwierząt, na wolności, w ciągu jednego dnia nigdy nie widzieliśmy!

Ale od początku. Po całodniowej jeździe w dniu poprzednim dopadł nas leń. I przyczepił się aż do południa, bo żadne z nas nie wykazywało inicjatywy ruszenia w górki. Ponadto, temp. - 4 st. C o 8mej rano, tym bardziej nie zachęcała.

 

W końcu jednak chłodna kalkulacja przemówiła do rozsądku, bo na ten park mamy tylko 2 dni. Wyszliśmy z motelu, aby coś zjeść - i skończyło się na burger'ach z lokalnej, obleganej przez tubylców budzie, w bocznej ulicy.

Pojechaliśmy w końcu do parku.

Nie ujechaliśmy więcej jak 5 km, a tu znak świetlny ostro mrugający przy drodze: uwaga łosie na wolności! (muss on the loose!) ZWOLNIJ I 300 metrów dalej, 2 łosie, w odległości 50 i 100 metrów od drogi, nie zważając na samochody, ruch, ludzi, po prostu rzuły trawkę. Jak sobie przypomnę ostatnie spotkanie z łosiem, to trzeba było przejechac 3/4 Norwegii, aby w końcu przebiegł nam drogę i w popłochu uciekł. Te miały wszystko "gdzieś".

Mieliśmy tylko pół dnia, więc wybraliśmy objazd po punktach widokowych parku. Łącznie to ok. 60 mil czyli jakieś 100 km.


Zaczęliśmy od widoków na najwyższy szczyt - Grand Teton 4197 m n.p.m i inych szczytów, nieco niższych, stojących razem z nim w rzędzie. Na kilku szczytach są lodowce, spore i dużo.

Co do wysokości tych górek, to pierwsze wrażenie jest taki, ze to niemożliwe, że mają ok. 4 tys. Jak się na nie patrzy z doliny, to wydają się nie większe niż Tatry widziane z Podhala. Po dokładniejszym sprawdzeniu okazało sie, ze dolina, którą sie poruszaliśmy jest na wysokości 2000 metrów.

Potem było jeziorko "Jane Lake", też ładnie
Krajobrazy w tym parku są najbardziej zbliżone do tych nam znanych, tatrzańskich, czy aplejskich.

Tylko zwierzęta są jakieś inne. W ogóle się nie boją ludzi ani samochodów. Generalnie, trzeba powiedzieć, że parki narodowe w USA różnią sie od tych w Polsce przynajmniej dwoma kwestiami:

  1. Są większe
  2. Można, a nawet z powodu punktu 1., trzeba po nich jeździć samochodami
  3. Z powodu, a może należy powiedzieć dzięki pkt 2., zwierzęta przyzwyczajone są do obecności człowieka, samochodów, hałasu itd., przez co możemy (my jako ludzie i one jako zwierzaki) mieszkać sobie w jednym miejscu. We wskazówkach "jak zachowywać sie w lesie" jest napisane, żeby mowic i zachowywać sie głośno, żeby misie i inne leśne stwory wiedziały, ze idziemy i żeby nie były zaskoczone jak sie pojawimy blisko nich,

Nasze parki izolują całą ta piękną przyrodę od ludzi, co powoduje, że te wszystkie, biedne zwierzaki boją się każdego szeptu, o dźwiękach mechanicznych nie wspominając. To pewnie dlatego spotkanie żubra w puszczy Białowieskiej graniczy z cudem - nam sie nie udało.

Oto nasze spotkanie z łanią jelenia. Pozowała wręcz do zdjęć zamiast uciekać.


Przy kolejnym punkcie widokowym spotkaliśmy całkiem odważnego pisklaka (30cm wysoki), w sumie nie wiemy co to (nie był podpisany) ale, miał opierzone łapki i spore pazury, wiec może kiedyś bedzie z niego jakiś większy stwór.
Na innym postoju - lis
Na dużym pastwisku, zaraz za ogrodzeniem zabezpieczającym drogę, pasie sie stado bizonów.
Po drodze widzielismy jeszcze stado saren oraz jelenie wapiti, ale były za daleko dla małego obiektywu w starego, dobrego iPhone ;)
A na koniec niedźwiedzie. Żyją tu dwa gatunki: mniejszy- czarny i większy - gryźli. Wszędzie przed nimi ostrzegają i zabezpieczają sie przed ich zbytnim zbliżaniem sie do człowieka (specjalne zabezpieczenia na żywność i śmieci, tzw. bear-resistant, certyfikowane przez Interagency Grizzly Bear Committee; dla bardziej dociekliwych: materiały rozszerzone)
 
My nie spotkaliśmy żadnego;)
Generalnie, tan park opisywany jest jako "BIG GAME WINTER RANGE", czyli wielki teren, do którego dzikie zwierzęta migrują na okres zimy.
Do motelu wracaliśmy już po ciemku, a po drodze, zanim zapadła całkowita ciemność, było jeszcze kilka fajnych miejsc i widoczków.
Marina, nad jeziorkiem
Z możliwością zamieszkania w takiej chatce:
Zachód słońca na Grand Teton, w dole Snake River

Na drugi dzień wybraliśmy jedna z krótszych tras pieszych (2-3h), którą podeszliśmy bliżej masywu Grand Teton, mijając po drodze jeziorka i doświadczając iście górskich widowokow:

 

 

 

 

Podsumowując. Ten park jest zupełnie inny od poprzednich, które odwiedziliśmy. Przede wszystkim skończyła sie pustynia. Klimat, w sensie widoków, zrobił się mniej niespotykany, zaskakujący i "marsjański". Bardzo przypomina europejskie pejzaże. Temperatura w nocy spada juz do kilku st. C poniżej 0. Piękna przyroda i natura (martwa i żywa) na bardzo dużych przestrzeniach.

Pozdrawiamy

KGB

 

 

 

 

 

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi

    1. U mnie działa.
      Dałem Ci 2 propozycje programów (tak samo jak ze sklepami), ale widać to za mało. SORRY, NO MORE HELP ! ;)

      Usuń
  2. Rzeczywiście jakieś takie swojskie te widoki...przepiękne...!!!
    PS. Czytanie tego bloga jest absolutnie stała pozycja w moim codziennym planie dnia!!! Bardzo Wam za to dziękuję!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale na zdjęciu gdzie Balcer siedzi na kamyczku (ostatnie), widać że Amerykany to fleje ...... jakichś drągów nawrzucały do czystej wody ...... A tak BTW, ładne widoki :-)
    Koolay

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.