Swoją drogą piękne miejsce, nieopodal Interlaken. Może w marcu, po powrocie, spróbujemy wykorzystać tą promocję. Chyba będziemy pierwsi :) Na wszelki wypadek zachowuję bilety.
Miejsce i przedmiot reklamy jest dla mnie tak irracjonalny jak to, że każdy, nawet najmniejszy hotel na Wyspie Wielkanocnej, na którą dostęp jest w zasadzie tylko samolotem, oferuje swoim gościom bezpłatny parking :)
Kolejka dojechała w niecałe pół godziny i naszym oczom ukazała sie rzeźba. Ładna, duża, pięknie położona i może najsłynniejsza na świecie, ale już nie największa - Świebodzin.
Jungfraujoch:
Ponieważ w alpach austriackich sezon już otwarty zatrzymajmy się chwilę nad widokami powyżej, mimo, że są szwajcarskie ;)
Dzięki uprzejmości Rafała mieliśmy nawet codzienne relacje z otwarcia białej jazdy w Austrii. Pięknie. Kolejka, o której tu wspominamy dojeżdża na najwyżej w Europie położoną stacje kolejowa, tj. 3454 m n.p.m. i przejeżdża m.in. obok Eigerwand, na której kręcili jeden z odcinków 007.
Nie można mieć ciastka i zjeść ciastka, więc wracamy do Rio. Według mieszkańców leżącego nieopodal, Sao Paulo, tutejszy Chrytus złoży ręce, kiedy mieszkańcy Rio zaczną pracować. :))) a co z tym ze Świebodzina, tak bedzie stał z rozłożonymi?
Ostatnia ciekawostka z odwiedzin na Corcovado. W tłumie turystów usłyszałem, jak dwóch gości ustawia siebie wzajemnie do zdjęcia, po polsku. Podszedłem i mówię, że fajnie słyszeć polski język. Przywitałem sie grzecznie. Podałem rękę. Jeden odwzajemnił - odpowiedział i podał grabę. Na drugim musiałem wymóc, ale w końcu też podał. Dziwni jacyś, bo robili sobie fotki z Christem w koszulkach z napisami Behemoth. Spotkalismy ich ponownie w barze, na małym piwku, ale bez większego entuzjazmu do kontaktu. Zażartowaliśmy do siebie, że może powinniśmy ich poprosić o autografy....I jak sie potem okazało, to w Rio odbywał sie dwa dni wcześniej koncert, w którym był występ o wdzięcznej nazwie: Circo Voador, BEHEMOTH, Ora Pro Nobis Lucifer - link do youtube, w ramach South American Satanist Tour-2014. A ci goście to wlasnie ekipa Nergala i on sam. Nie znałem kolegi, ani z widzenia, ani z pudelka, a on też się nie przedstawił. Taki to oto spotkał nas epizod z pierwszymi rodakami jakich spotkaliśmy od czasu wyjazdu z Wroc. ;)
Rano ruszamy do Cusco, w Peru, a potem dalej na zachód. Piękne wschody słońca, na wschodnim wybrzeżu już widzieliśmy (dzisiaj też):
Teraz pora na zachody:)
Choć znam takich, którzy szukali zachodów na wschodnich brzegach albo odwrotnie ;) Jest to osiągalne, ale nie we wszystkich miejscach i nie w każdym czasie ;) Podobno tu w Rio, na Arpoador, na Ipamena Beach, w środku lata można zobaczyc słońce topiące sie, wieczorem w oceanie, pomimo, że to wschodnie wybrzeże.
Pozdr. KGB
Hej, zachody słońca na wschodnim wybrzeżu w zasadzie nie dziwia - potwierdza się tylko zasada, ze wszystko jest względne ;-)
OdpowiedzUsuńZnaczy spotkaliście Nergala? "Gwiazdę"? Łoł :).
OdpowiedzUsuńW Polsce Chrystus nie ma opcji składania rąk. Takich cudów to nie ma :)
A, Nergal, to ten, co się przywitał, czy drugi buc, to on? Też go kiedyś spotkałam na lotnisku, ale sprawiał wrażenie b.sympatycznego kolesia, wbrew pozorom��Lalka
OdpowiedzUsuńNergal sie przywitał. Jedyny normalnie sie zachował ;)
UsuńNergal to zuo wcielone .... Tak przynajmniej mówią w Rzymie :-) Koolay
OdpowiedzUsuń