Menu główne

niedziela, 23 listopada 2014

Nowa definicja "In The Middle Of Nowhere"

Taki był plan i tak to zrealizowaliśmy.

Nieco po ponad 24 godzinach w samolotach i na lotniskach wylądowaliśmy na Wyspie Wielkanocnej, należącej do Chile. Oboje biliśmy wykończeni, a mnie dodatkowo chcieli otruć w samolocie i cierpiałem do dzisiaj rana. Spałem 14 godzin, ale dzisiaj znowu jestem krnąbrny, tzn. jestem sobą ;)

Wyspa, nasz nowy, tymczasowy dom, na 9 dni, to podobno, najbardziej odizolowana siedziba ludzka na ziemi. Określa się to mierząc odległość do najbliższego miejsca zamieszkanego na stałe przez ludzi. Tu wyglada to tak - dwie najbliższe osady, to:

1. Kontynentalne Chile 3680km

2. Tahiti, Polinezja Fr. 4050km

Wydaje się to być jedno z najbezpieczniejszych miejsc na ziemi, bo mało jest chyba rakiet na ziemi, które maja taki zasięg ;) Nie wiem. Może są takie. Ale jest to chyba ostatnie miejsce na liście celów do ataku, wszystkich krajów posiadających broń, którą mogliby tu wysłać ;)

Jest to terytorium Chile, ale jak rano przy śniadaniu powiedziałem do dziewczyny "czilianki", że praktycznie jest u siebie w domu, bo to jej kraj, to wyjaśniła mi szybciutko, że tu nie jest jak w Chile, tylko jak na/w Polinezji Fr., wymarzonym raju Chilijczyków.

W tym poście nie będzie wielu zdjęć, a jak nie uda się ich przesłać, to będzie jeszcze mniej - powody w nast. akapicie. Wszystkie poprzednie posty, z przygody w Peru, Andach i samym Machu Picchu wymagają dołączenia fotek, więc będą prawdopodobnie opublikowane dopiero z Nowej Zelandii albo Tahiti, gdzie spodziewamy sie uzyskać normalny dostęp do sieci. Mamy nadzieję, że pomimo odsunięcia publikacji w czasie i zaburzenia chronologii postów, przeczytacie je z zainteresowaniem.

Na wyspie, sprawa komunikacji wygląda następująco. Nie dociągnięto tu żadnego kabla z innej części świata. Jakoś sie nawet temu nie dziwię. Jest tu jedna antena satelitarna potrafiąca nadawać. Jest spora, jakieś 6m średnicy. Jest też jeden maszt sieci komórkowej. W każdej knajpce, hoteliku, nawet na naszym kampingu jest WiFi. Całość tej infrastruktury odpowiada za komunikację z resztą świata. Wąskim gardłem jest chyba ta antena sat., albo satelita (myślę, ze jest jeden), z którym ona gada. Cokolwiek tam, z tym sprzętem się nie dzieje, to sieć działa jak w latach 90-tych w Polsce; na modemach o prędkościach 9600bit/s. I to średnio przez 15 min. na godzinę. Wyglada to tak, jakby cała komunikacja była realizowana nie przez satelitę stacjonującujacą na orbicie ale przez stacje kosmiczną, która okrąża ziemię raz na 90 min. Dobrze że od jakiegoś czasu mamy wakacje i jesteśmy wyluzowani, bo chyba mógłbym sie zacząć denerwować ;)

Przeznaczyliśmy 2 dni na odpoczynek po "przechadzce" po Andach, więc na razie nie widzieliśmy jeszcze Moai. One same raczej też się do nas pokazać nie wybiorą (Chucka Norisa z nami nie ma, bo jakby był to pewnie by przyszły;)) Nie byliśmy też na kraterach ani tutejszych, pięknych, białych i piaszczystych plażach. Jak tam dotrzemy, w nastepnych dniach, to coś o nich napiszemy i kiedyś, jak znajdziemy sieć, opublikujemy;)

Siedzimy sobie teraz pod daszkiem, na werandzie. Patrzymy na widok z kampingu - rozwalające sie o magmowy brzeg i strzelające na kilka metrów w górę fale błękitnego Pacyfiku oraz otaczające nas inne wyspy. Ups, nie widać żadnej wyspy ;)

Wczorajszy zachód słońca:

Dzisiejszy, kolorowy dzień:

Pozdrawiamy serdecznie z pięknego i ciepłego "In The Middle Of Nowhere". Bez odbioru. KGB.

 

13 komentarzy:

  1. Uff, nareszcie, cali i zdrowi!!! Pieprzyć kolejność, oczywiście, że czekamy, przeczytamy itd., itp. Byle dużo i jak zwykle wciągająco-zajmująco. Ciekawe, co się robi przez dziewięć dni na WW... ;-). No ale jak Balcer wyspany...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co będziemy mogli, opiszemy i pokażemy. Fajnie, ze jesteś z nami :)

      Usuń
  2. Jest to "nowa definicja" ITMONowhere, bo poprzednia pochodziła ze Stanów, gdzie na środku rożnych pustkowi, na prostych jak sznurek drogach, licznik częstotliwości FM w radiu, po naciśnięciu przycisku seek, krecil się wkoło, przekrecajac wielokrotnie, co chwilę. Nie znajdował żadnej stacji, na żadnej częstotliwości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Internet zdechł na bobre. Ostanie zdjęcie, które widzicie w tym poscie dodawało sie przez czas, ktory potrzebowałem na przeczytanie 20 felietonów Clarkson'a (Top Gear). Choć wydaje mi sie, teraz, ze trwało to tyle, ile Clakson potrzebował na ich napisanie i znalezienie wydawcy.
    Raczej nie będę próbował tego robić, ponownie, stąd. Prawdopodobnie szybciej działa poczta kwiatowa, niż tutaj internet. OUT. Balcer.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż boję się cokolwiek napisać, coby nie przeciążyć tamtejszej sieci :)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie teraz można pisać wszystko, bo Balcer nie zareaguje szybko i nie usunie wpisów :)
    Mamy tymczasową wolność na tym blogu.

    Widzę, że jednak drzewa są. A na filmie było, że powycinali wszystkie.?

    OdpowiedzUsuń
  6. No wreszcie jakieś wieści od Was. Już zaczęłam nerwowo kilka razy dziennie zaglądać na stronę. Buziaki Ela
    P.s. Marek wal z grubej rury co tam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze że się odezwaliście ... bo zaczynałam się martwić ....
    Pozdrawiam
    Angel

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja to już pół "spamu" przejrzałam, czy czasem tam gdzieś nie zagubiły się wieści od Was.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ponawiam prośbę (może być w terminie późniejszym) o zdjęcie rybek na grillu, tylko że rybki w kolorach oczojebnych mają być ........ Pozdro Koolay

    OdpowiedzUsuń
  10. W okolicach wielkanocnych (nie mylić z wyspami) to Grześ świętuje zwykle urodziny i imieniny. A jutro (25.11) imieniny świętować zapewne będą: Mała Kasia i Duża Kasia - Moje Kochane: Wnuczka i Synowa! Życzę Im więc Obu: zdrówka, szczęścia, miłości i wszystkich innych przyjemności - nawet w nadmiarze oraz jeszcze raz pieniędzy! Całuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kasiu buziaki ze Świdnicy, dużo zdrówka i jak napisał już przedmówca kasy kasy i jeszcze raz kasy na .... podróże, wakacje, drinki......itd itp
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasia,
    Wszystkiego najlepszego. Dobrze Was znowu "usłyszeć" :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.