Piękne położenie Rio de Janeiro, szczególnie dzielnic turystycznych, gdzie są plaże, górki, zatoczki, sprawia, że prawie zapomina się o tym, że to Ameryka Pd.
Nic nie cuci bardziej, jak wypad w inne rejony miasta. My postanowiliśmy zwiedzić centrum. Komunikacyjnie super. Stacja metra 5 min. spaceru od tymczasowego domu, do przejechania jakieś 15 min.
Wysiadka w centrum. Moment konsternacji, bo po wyjściu baraki/szopy z tektury, w których mieszkają ludzie, wszędzie wiszące pranie, leżący na ziemi ludzie, pełno kotów i psów - coś w rodzaju slamsów. I to nie są te słynne dzielnice biedy w Rio zwane favelas. Tam generalnie nie wolno turystom się nawet zbliżać. Nie odważyliśmy się im robić zdjęć. Szybkim krokiem przeszliśmy to skupisko i skierowaliśmy się na Sambodrom. Sambodrom, miejsce kulminacyjne karnawału w Rio. To 700 metrowa ulica z trybunami po dwóch stronach. Trotuarem przechodzą/przejeżdzają szkoły samby, prezentując sie publiczności i jury. Teraz jest zamknięta - remontują już ją na styczeń;) Postanowiliśmy jednak wejść na teren, odsunęliśmy metalową barierkę. Za chwilunię zjawił się ochroniarz, ale byliśmy BARDZO niekomunikatywni, że w końcu odpuścił, pokazał nam tylko, ze na końcu trzeba zrobjć tak samo, jak przy wejściu;). To już zrozumieliśmy.
Przy sambodromie jest sklep z ciuszkami karnawałowymi. Nie wiemy czy te stroje są takie jak orginalne, czy to sztampa pod turustów. No z bliska to wyglądało na totalne badziewie.
Pozytywne (w tych okolicznościach) jest to, że zarówno w centrum jak i miejscach turystycznych jest mnóstwo policji (maja 4 rożne rodzaje: normalna, turystyczna, żandarmeria, jednostki specjalne- wojskowe). Sami policjanci są uzbrojeni w broń ostrą - krótką i długą. Zazwyczaj patrolują w grupie 3-4 osobowej. Nie jest to normalny widok, ale trochę uspakaja, co akurat w Rio bywa potrzebne. Mielismy tylko jeden, drobny incydent, gdzie 2 małolatów postanowiło zakręcić się wokół, by nas oskubać. Oboje zauważyliśmy w porę, co się szykuje. Porozumiewawczo spojrzeliśmy na siebie, Balcer głośno i stanowczo wytłumaczył im, ze koniec zabawy - to wystarczyło, aby tak szybko jak do nas wystartowali, zaraz zniknęli. Tupet jednak mają. Reszta wycieczki po centrum ukazuje prawdziwe oblicze tej latynoskiej metropolii. Niestety syf. Zarówno zaniedbane budynki, ludzie wszędzie wyrzucający śmieci, pełno lumpów śpiących po kontach i skwerkach. I coś, co jest bardzo powszechne i było najtrudniejsze w tym upale ... Zapach moczu.
Oprocz Sambodromu ustaliliśmy 2 dodatkowe punkty wycieczki: katedrę i akwedukt. Brnęliśmy dalej uliczkami. Momentami miałam gęsią skórkę widząc ludzi śpiących na ulicy, razem z całym swoim majdanem i zwierzyńcem. A wokół normalny ruch jak w centrum. Policja nie zwraca na to uwagi. Po prostu tak jest w Rio. A klimat sprzyja. Katedra w Rio to coś pomiędzy katowickim spodkiem, a halą stulecia we Wroc. ;) Awangardowy betonowy kolos:
Na jednej z kondygnacji dzwonnicy zostawiono pamiątkową betoniarkę ;)
W środku surowo, wrażenie robią 4 witraże na całej wysokości ścian (ok. 30 m) I to by było na tyle:
Akwedukt - Arcos da Lapa. Najładniejsza budowla w centrum:) jeszcze niedawno na samej górze jeździł "żółty turystyczny tramwaj". Niestety była katastrofa i teraz trwa remont, aby w 2015/2016 przywrócić tą atrakcje.
Akwedukty kojarzą się ze starożytnością, ten jenak to w miarę świeżonka - wybudowany w 1750 roku.
Dwie ciekawostki z życia współczesnego Rio, warte przytoczenia:
1. Sprzedaż materacy do łóżek. Ilość/gęstość sklepów w Rio podobna jak u nas Żabek i Fresh'ów razem wziętych;) Strzelamy, że jest to jakiś nowy produkt - hit na rynku, bo inaczej .. przecież to nie ciepłe bułeczki
2. Szkoły tańca - nie z sambą, ale z prymitywnymi afrykańskimi rytmami, gdzie ekspresja, dzikość w końcu doprowadza towarzystwo do transu. Nawet obserwując udziela sie "dziwny" klimat. Rytmy wybijane sa na bębnach.
Rio. Kontrasty jakie tu się spotyka, oznaczają tyle, że oprocz pięknej natury jest kontakt z biedą, brudem, smrodem, przestępczością. I tak mnie naszło - tyle jest miejsc pięknych na ziemi. Czy koniecznie chciałabym żyć tutaj czy częściej bywać? W ostatecznym rozrachunku, pomimo pięknych obrazków - raczej nie.
Buzia KGB
To jest dokładnie tak jak opisywał Marcia Brazylijka, która uczyła mnie angielskiego bieda i przestępczość! Pozdrawiam i czekam z niecerpliwością na ciąg dalszy. Buziaki Ela
OdpowiedzUsuńSzybko uciekajcie z tej biedy...
OdpowiedzUsuńBuziaki xxx. Nagroda dotarła ;-)
OdpowiedzUsuńjuz uciekli :)
OdpowiedzUsuń