Menu główne

sobota, 8 listopada 2014

Świątynia, Rio de Janeiro

Pomiędzy domem, w który mieszkamy, a plażą sa boiska do .... haratania w gałę. Zresztą miejsc do uprawiania wszelakiej aktywności fizycznej jest tu od groma, dosłownie wszędzie. O społecznych, widocznych w dużej skali, efektach ich używania, napisze nieco wiecej Kasia.

...więc, przy naszym domu jest wiec 6 pełnowymiarowych boisk. Stoją one puste przez cały dzień. Nawet dla lokalesów jest za gorąco, zeby biegać w słońcu. W tym czasie ćwiczą na siłowniach, pod dachem, w cieniu.

Po zachodzie słońca wszystkie są oświetlane (lampy jak na stadionach, na wysokich na 12 pięter słupach) i wypełniają sie facetami. Są treningi i regularne mecze. Wszyscy, oczywiście w brandowanych ciuszkach swoich lokalnych drużyn. Gra nie trwa długo, bo o 6:00 rano już jest słońce i znowu robi sie gorąco. Wiec Ci biedni chłopcy, znowu muszą chować sie po zacienionych siłowniach. Mieliśmy zepsuta klimę przez 2 dni. Próbowaliśmy spać przy otwartym oknie i wiecie co najbardziej nam przeszkadzało. Nie upał, ale gwizdki sędziowskie z tych nocnych rozgrywek. Do 5 / 6 rano.

Całe to haratanie w gałę po nocach, ćwiczenie na siłkach wew. i zew., bieganie, granie w piłkę (nożną) plażową, generalnie ciężkie dbanie o kondycje i wygląd jest elementem "układu społecznego", jaki obowiązuje w Brazylii. Polega on na tym, ze mężczyźni robią wszystko to, na co kobiety nie maja czasu, czyli to co wymieniłem w zdaniu poprzednim. W zamian za to kobiety pracują zarabiając pieniądze. Tak to przynajmniej wyglada przy pierwszej obserwacji ;)

... i po raz czwarty wracając do boisk, to mają tu takie jedno, na które mówią "sanctuary of soccer". Chodzi mianowicie o Maracana, z silnym akcentem na ostatnie "a" :)

Przy okazji mistrzostw świata w piłce plażowej, które miały miejsce w PL, słyszałem wypowiedź jakiejś brazylijskiej szychy od sportu, w polskiej telewizji. Powiedział on wtedy, że piłka plażowa w Brazylii to absolutnie sport nr 1. Nasz redaktor pyta się gościa: a nie piłka nożna? Na co padła odpowiedź: nie proszę Pana - PIŁKA NOŻNA to religia.

Samo zwiedzanie Maracany to ok. 2 godzinki spokojnego łażenia po świątyni. Stadion zbudowano w latach 50-tych i wtedy nie miał miejsc siedzących. Pozwalało to upchnąć na nim prawie 200 tys. kibiców. Podczas kolejnych imprez organizowanych dla FIFA przerabiano to miejsce, ograniczając, "ze względów wygody i bezpieczeństwa" maksymalna pojemność obiektu. Na dzisiaj jest to prawie 79 tys. Dla porównania warszawski Narodowy mieści 58 tys. kibiców, a Narodowy w Chorzowie na meczu Górnik Zabrze - Austria Wiedeń, w 1963 roku pomieścił 120 tys. widzów - Polak potrafi ;) Zatem, skala przedsięwzięcia, co do rzędu nie powala. "Stadion" w Daytona Beach, dla przypomnienia ma zmieścić 250 tys. widzów. Podobnie z pomnikiem Chrystusa - ten w Swiebodzinie jest nawet większy, choć nie stoi nad pięknym morzem, na przpieknych wzgórzach;)

W Wawie krzesełka są biało czerwone. Tu podobnie - nawiązują do brazylijskiej flagi - niebieskie, zielone i żółte. Są też krzesełka dla ludzi z nadwagą, tzn podwójne.

Nie jesteśmy fanami piłki nożnej, jak Kajtek ze Smolca, czy Sosna z Mszczonowa. Mimo to stadion i kult jaki roztaczają Brazylijczycy nad piłką nożną, zawodnikami i ich wspólna świątynią jest na prawdę urzekający. Kilka fotek, bez szerszego komentarza:

Stadion z otoczeniem.

Na wejściu trochę wspomnień:

Stopy Mr. Pele:

Widoczki w 5 piętra, gdzie są stanowiska komentatorskie:

Widoki z loży VIPowskich na 5 pietrze:

Wyjście na murawę i ławka trenerów oraz zawodników czekających na swoją zmianę:

Szatnie i koszulki znanych nazwisk:

I na koniec salka konferencji prasowych:

W tle budowli stadionu, Chrystus witający zawodników i kibiców:

Pozdr. KGB

 

4 komentarze:

  1. Super wyprawa! Świat jest piękny! Mnóstwa fajnych wrażeń z dalszej Podróży Życia od przyjaciół Wojtka TiJK z W-wy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za życzenia. Przejechaliśmy dopiero ok. 1/5 planu podróży i rzeczywiście wiele rzeczy zdażyło nas urzec i/lub zaskoczyć. Pozdrowienia dla przyjaciół Wojtka i życzymy pięknej zimy na szczęśliwickiej górce :)

      Usuń
  2. Ja byłem na Camp Nou w Barcelonie, więc wiem o czym mówicie ..... W Barcelonie Barca to też religia i to widać na każdym kroku i rogu ulicy .... A najbardziej mnie urzekło to że trawę koszą normalnymi ręcznymi spalinowymi kosiarkami ..... :-) na stadionie of korz. Pozdrowienia dla Włóczykijów :-) Koolay

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu do twarzy Ci z tym mikrofonem myślę, że Twoje konferencje prasowe byłyby na pewno ciekawe:) Buziaki Ela

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.