Menu główne

czwartek, 8 stycznia 2015

Abel Tasman National Park, NZ

Zepsute auto zabrało nam jeden dzień z trzech, jakie zaplanowaliśmy na atrakcje zachodniego wybrzeża Wyspy Południowej. Podkręciliśmy plan. Zrezygnowaliśmy z odwiedzin kolonii foczek i postanowilśmy zwiększyć pokonywane odległości autem. Patrzyłam z dużym podziwem na Balcera jak szybko załapał i poradził sobie z obsługą manualnej skrzyn w wydaniu NZ. Nie dość, że nie po tej stronie jest gałka i trzeba zmieniać biegi lewą ręką, to jeszcze rozkład biegów jest taki sam jak po prawej stronie. Jak już zamieniają, to tutaj też powinno być konsekwentnie - lustrzane odbicie - byłoby logiczniej? Ale jest jak jest i trzeba jechać dalej. Na szczęście to nie ja prowadzę.

Wracając jeszcze na moment do noclegu w hotelu w Graymouth po awarii Nissana. Moja porcja śniadaniowa składała się z ok. 20 dkg niedopieczonego, tłustego bekonu i dwóch jaj sadzonych. Balcer zażyczył sobie mix, więc dodatkowo dostał jeszcze 4 kiełbaski i pieczonego pomidora. Masakra, nie do przejedzenia, a jak dla nas bekon w ogóle nie do zjedzenia. Pojawił się pewien kłopot. Co by tu zrobić, aby nie urazić dużej Pani kurchaki - jak nie ruszymy w ogóle tego bekonu.. Widać, że to hetera i to w wadze super ciężkiej. Pierwsza myśl, to zabranie bekonu i nakarmienia po drodze jakiś piesków. Ale nie było nic, w co mogliśmy to zapakować. W końcu zmylyśmy się cichaczem jak Pani była na zapleczu. Angielskie wyjścia w końcu mam przećwiczone ;)

Zachodnie wybrzeże jest znacząco bardziej zielone i górzyste niż wschodnia strona wyspy. Tutaj też, patrząc od południa znajduje się jeden po drugim park narodowy. Wymieniam tylko te główne, w których coś robiliśmy: Fiordland, Mont Cook, Aspiring, Glacierland. Pozostał nam ostatni Abel Tasman - gdzie ochroną objęte sa złote plaże, górzysto-klifowe wybrzeże i nadmorska flora i fauna.

Po drodze do Abel Tasnan poczuliśmy lato. Droga prowadziła po wybrzeżu, gdzie co chwilę były kolejne plaże. Pogoda dopisywała, wiec widoki były zachęcające do kąpieli. Niestety tylko z daleka. Fale po tej stronie wybrzeża są długie i tak potężne, że o pływaniu nie ma mowy. Co najwyżej można nogi i tyłek przy brzegu pomoczyć. Czuć tutaj potęgę oceanu, która hipnotyzuje przy dłuższym patrzeniu. Dodatkowo, mocne pływy zmieniają charakter tutejszego wybrzeża i sposób jego zagospodarowania. Jedyne, co znajome tutaj to zapach. Ocean pachnie jak Bałtyk. Przywoluje to wspomnienia. Jak tylko go poczuliśmy, to pojawił nam się prawie rownocześnie uśmiech na twarzy;) "Najbardziej lubimy te piosenki, które już słyszeliśmy".

Pierwszą atrakcją były Skały naleśnikowe z dmuchajacymi dziurami (ang. Pancake Rocks & Blowing holes). Te dmuchające dziury to moje wolne tłumaczenie. Wygląd skał rzeczywiście przypomina stertę nasmażonych naleśników, a dmuchające dziury - podczas wysokiego pływu, fale uderzając w skały powodują, że woda i powietrze pod dużym ciśnieniem wydostaje się z rożnych dziur. Niestety tego zjawiska nie zaobserwiwaliśmy tutaj, byliśmy na tam podczas odpływu. Pierwotnie, zanim zepsuł się Nissan, to tutaj na kampie mieliśmy nocleg. Chcieliśmy w różnych porach zaobserwować jak woda, fale, skały i światło razem budują ciekawe obrazy. Ale nie zawsze wszystko daje się zrobić. Na szczęscie Blowing holes widzieliśmy na Tahiti.

Tego dnia spędziliśmy w aucie czas do późnego wieczora. Zdecydowaliśmy, że dociągniemy już pod granice parku Abel Tasman, aby z rana zacząć zwiedzanie, a nie tracić czasu jeszcze na dojazd.

Pobudka na kampie była przyjemna. Pełne słońce, zapowiadało fajny dzień. Pierwszy postój po drodze, to oczywiście na NZ kawę. Jako, że suma nałogów w życiu jest stała, to fajki zamieniliśmy na kawowy nałóg;)

Miejsce na kawę bardzo urocze, przy strumyku. I na tym dla mnie ta historia sie kończy, resztę sfotografował Balcer. Ja NIE przepadam za węgorzami, w szczególności tymi, które jedzą z ręki i wychodzą na brzeg.

Nawet jak to teraz piszę i wstawiam zdjęcia to mam gęsią skórkę;)

W parku Abel Tasman można zrobić tygodniowy trekking tzw. great walk. Nasi znajomi Basia i Michał (ponioslonas.pl) zrobili to przejście w Święta. My poszliśmy tym razem na łatwiznę i zrobiśmy to morzem - łódką motorową, w ciagu jednego dnia. Zwiedziliśmy wszystkie plaże, na których nocuje się podczas tygodniowego przejścia, jak i te, które są niedostępne z lądu, a dodatkowo poglądaliśmy to wybrzeże z innej perspektywy, tj. od morza Tasmana.

Duże pływ oznaczają inny sposob zagospodarowania wybrzeża. Nasza łódkę do wody podwoził traktor z wózkiem.

Zdziwiliśmy się nieźle, jak skipper na koniec zaparkował łódką na wózku, może nie na dużej prędkości, ale wymagało to precyzji. Widać mają to przećwiczone ;)


Nieprzeciętnie wyglądają łódki na bojce, przy braku wody

Abel Tasman bardzo nam się spodobał. Nie jesteśmy z tych plażujących, stąd ten jeden pełny dzień nam wystarczył;) Późnym wieczorem byliśmy już na kampie w Pikton, skąd odchodzi prom na Północną Wyspę.

Przeprawa promem z powrotem odbyła sie bezproblemowo, z widokami jak ten niżej.

Mieliśmy wrócić na wulkan Ruapehu, bo warunki na szczycie polepszyły sie - śniegu i lodu jest mało. Niestety mam rozwalona stopę i nie dam rady chodzić w pełnych butach. Dlatego odpuszczamy. Pojedziemy zobaczyć wulkan Taranaki, który znajduje się na samym wybrzeżu. 2518 mnpm, bez sąsiedztwa gór, zrobi pewnie z bliska duże wrażenie. Widzieliśmy go w oddali podczas wspinaczki na Ngaruahoe.

Do nastepnego.

Buzia KGB

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bliskie spotkanie ze żwirem. Do naszej łódki się zagoi ! Buzia

      Usuń
  2. Kasiu, a lubisz węgorza wędzonego? Bo ja bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, ze lubię;), takiego świeżo uwędzonego najbardziej. Wtedy już się nie rusza i nie chodzi po trawniku.

      Usuń
  3. Kasiu! Bardzo Ci współczuję, że Cię boli nóżka .Serdeczne pozdrowienia dla Was obojga przesyła M. z Gorzowa Wlkp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ! Już jest w miarę dobrze;) i za tydzień pewnie o tym zapomnę! Szkoda tylko, bo nie mogliśmy wrócić w góry. Przesyłam calusy !

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.