Ci, którzy myśleli, że już nic nie napiszemy na tym blogu powinni teraz, za karę, przeczytać dwa razy całą, długą, pierwszą część posta o Wietnamie ;)
Prosto z Siem Reap, po detalicznym przeszukaniu wszystkich swoich bagaży, polecieliśmy do Wietnamu, do Sajgonu. Cały 10-cio dniowy wypad do Wietnamu załatwialiśmy w trakcie podroży, gdzieś z NZ i AU, na mailach, z poleconym lokalnym przewodnikiem. Nie dogadaliśmy się odrobinę i w cenie, którą zaakceptowaliśmy, dostaliśmy prawdziwy "private tour". Dzięki temu, w każdym z 3 regionów Wietnamu mieliśmy samochód, kierowcę i przewodnika do naszej, wyłącznej dyspozycji. Zero czasu na odpoczynek - tylko zwiedzanie i zwiedzanie;)